20130424

W nocy nawiedzają mnie koszmary, z których nie mogę się wyrwać. Śni mi się, że się budzę, nie, jestem półprzytomna, bo nie mogę się wyplątać ze snu, który oplata mnie coraz ciaśniej jak lepka pajęczyna, dusze się i nie mogę ruszyć. Moje ciało jest ciężkie i słabe.
Dzwoni budzik i otwieram oczy, tu, w rzeczywistości, ale nadal nie mam siły. Jestem tak bardzo zmęczona, że oczy zamykają mi się bez mojej woli i znów jestem tam, w tej pajęczynie, ktoś coś mówi, coś mnie dotyka i znów jestem tu.
Czasem czuję się tak bardzo samotna, jakby cały ten ciężar spoczywał tylko na mnie. Muszę zająć się tyloma rzeczami.
Wcale nie jest dobrze. Jestem martwa. Nikt już nie chce ze mną rozmawiać i nie wiem co się u was dzieje. Nic już nie jest ważne i czuję się jakbym nie istniała.
Nie daję sobie rady i nie czuję, że jest ktoś, komu mogę powiedzieć wszystko.

 Chciałabym rozpuścić się w ciepłej wodzie jak cukrowa figurka. Kto wie? Chudnę tak szybko. Jest mnie coraz mniej, może wkrótce zniknę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz