20110123

i'm someone else

nastrój: niestabilny
słucham: "Born again" Marilyn Manson


Obiecałam tak wiele, że czułam się nie sobą. Nie mogłam tego znieść.
Znów okazałam się zdradziecką suką.
"Jedyna rzeczą gorszą od kłamstwa, jest kłamstwo, które wyjdzie na jaw."*
Utrata świadomości i kontroli. Dosięganie dna.
Słyszę we mnie głos Tylera. Prawie go czuję. Brakuje tylko rany na dłoni i krwi w piwnicy.
Upadam i już nie zależy mi na byciu kimś lepszym.



"Przyczyną było poczucie pustki, moje człowieczeństwo wypływało jak krew z ran, które sam sobie zadałem. Żeby poczuć coś - ból lub rozkosz - musiałem szukać nienormalnych i nieludzkich podniet."*
Dlaczego to zrobiłaś, ty mała dziwko?
Bo nadal mam żal, bo już nie jestem sobą, bo wszystko może skończyć się tak szybko, bo tak właśnie postępujemy.Ty krzywdzisz mnie, ja krzywdzę ciebie. Złamałam wszystkie zasady, jak Ewa. Może wszystkie jesteśmy takie same.
Zdrada uzależnia. Kiedy raz to zrobisz, możesz być pewna, że to się powtórzy.
"Z każdym kto mnie lubi musi być coś nie tak, ponieważ mnie nie da się lubić."*



"Prawdziwe związki nie rozpadają się tak łatwo. Są jak cenny wazon, który tłucze się, a potem skleja z kawałeczków, znowu tłucze i znowu skleja, tak długo, aż kawałki przestaną do siebie pasować."*
Wazon spada i rozbija się na miliony cząstek.
Nie.
Nie spada.
Rzucam nim o ścianę, a ty go składasz jakby to nie była moja wina i chcesz nie widzieć pęknięć.



*"Trudna droga z piekła" Marilyn Manson

20110121

i wanna rot

nastrój: psychopatyczny
słucham: "Cry for You" Korn


Nudzi mnie słuchanie ludzi starających się być tak bardzo oryginalnymi w swoim cierpieniu i osamotnieniu, podczas gdy wszyscy oni wyglądają i brzmią dla mnie tak samo. Nie pamiętam imion ani twarzy. Czasem nawet nie potrafię dopasować osób do opowieści. Chciałabym się wyłączyć i nawet mogłabym to zrobić, ale w jakiś sposób czuję się zmuszona do słuchania tego wszystkiego.
Czuję się taka oderwana od rzeczywistości. Niewłaściwe rzeczy przychodzą nagle tak naturalnie, bez poczucia winy. Po raz pierwszy tak bardzo wszystko jest obojętne, tak bardzo nie zależy mi na życiu.
Potrzebuję utraty świadomości, samozniszczenia.
Teraz z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że tamtego jesiennego dnia pojechałam tam w jednym celu. W tamtą noc pełną nowych doznań dowiedziałam się, że jeśli czegoś chcę, to dostanę to, nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, jeśli jest to niewłaściwe i destrukcyjne.
"Cholera, pieprzę się z Nancy. Co ja najlepszego robię? To nie jest błąd, który można wybaczyć. Pieprzenie psychola jest gorsze od morderstwa. Możesz być pewien przykrych konsekwencji, reperkusji i ceny, którą będziesz musiał zapłacić."*




 "Występowałem na scenie w krótkiej, pomarańczowej sukience, ciągnąc za sobą Nancy na smyczy. Z jakiegoś powodu nie miałem żadnych wizji podczas występu, ale za to Nancy miała. Płakała i wrzeszczała, błagała żebym bił ją coraz mocniej, aż na jej bladym ciele pojawiły się sine pręgi. Przestraszyłem się tego, co robię, ale zarazem czułem się podniecony, głównie dlatego, że widowni podobała się ta nasza psychodeliczna, sadomasochistyczna drama"*
Czytam cudze pamiętniki bez poczucia winy. Może dlatego, że w głębi, oni sami tego pragną. Czy nie po to zapełniają strony tymi wszystkimi okropnymi opowieściami?
Wiem, bo sama to robię. Tylko, że ja wszystkie te nieludzkie czyny i plugawe myśli trzymam tam, gdzie każdy może je znaleźć.
Daje mi to swego rodzaju satysfakcję. Lubię komentarze pełne złości i opinie czyniące mnie potępioną w oczach innych, bo oznacza to, że kogoś w jakiś sposób poruszyłam.
"Wyobrażałem sobie, że idę środkiem kościoła na miejscu Chada, ale poślubiam czarną kobietę albo geja i obserwuję wstyd i złość w jakie wprowadziłem moich krewnych. Wyobraziłem sobie jak odpowiadam na pytanie księdza "Czy bierzesz tę kobietę za żonę i przyrzekasz, że nie opuścisz jej do śmierci?", oblewając się benzyną i podpalając. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego wybrałem inną drogę niż oni wszyscy. Przecież otrzymałem takie samo wykształcenie, miałem takie same możliwości, te same wady i zalety. Wtedy właśnie przyszedł mi do głowy tekst, który kończy album: "Chłopiec, którego kochałeś, stał się mężczyzną, którego się boisz.""*





"Przyznając się do swoich wad uwalniasz się od nich, tak jak ja się uwolniłem." *
Tak samo jest z grzechami. Ale ponieważ przez brak chrztu nie należę do żadnego kościoła, ani żadnej religii, czy boga, moje grzechy nie istnieją. Moja spowiedź jest tylko kolejną próbą zwrócenia uwagi, szokowania, zgorszenia cnotliwych dziewcząt i porządnych chłopców. Z tego samego powodu lubię czasem chodzić bez celu po mieście ubrana trochę jak dziwka, trochę jak wyznawczyni szatana i obserwować spojrzenia ludzi wędrujące po mnie i można z nich wyczytać potępienie i zgorszenie, czasem żal, czasem zachwyt.
Lubię moje makabryczne fotografie i rysunki. Lubię gwałtowne reakcje.
Oczywistym jest, że robię to wszystko, by zaspokoić własną chorą żądzę uwagi i wprowadzić trochę chaosu.








* "Trudna droga z piekła" Marilyn Manson

20110118

let it burn

nastrój: pusty
słucham: "Fall" Slipknot


Gorset uciska żebra. To nie boli albo jestem masochistką. Przyjemna tortura. Zwiąż mocniej.
Cisza. Szarość. Chłód.
Dlaczego tu jesteś?
Ona nie wie dlaczego to się z nią dzieje.
Kiedy nic nie czuje wszystko jest snem i nic nie jest. Nie śpi i nie budzi się. Myśl o śmierci ma tę samą wartość, co myśl o kolejnej kawie. Wszystko robi mechanicznie. Wszystko jest tak samo przeźroczyste i papierowe.
Więc kiedy znajdzie już coś, co ma choć cień szansy by być prawdziwe trzyma się tego i stara się to zmaterializować, nawet jeśli jest tak samo kłamliwe jak reszta. I kiedy zdaje sobie sprawę z oszustwa znów powraca otępienie. Znów nic nie czuje, choć stara się przypomnieć sobie jakiekolwiek uczucie i utrzymać to wspomnienie i żyć nim. I im bardziej zaciska się wokół tej imitacji rzeczywistości, tym bardzie to się wymyka i ona jest jeszcze bardziej pusta i nic nie warta. I znowu kłamie, i ma nadzieję, że fałsz stanie się prawdą.
Więc uśmiecha się i śmieje, i wszyscy myślą, że jest szczęśliwa, i wmawia sobie, że mają rację.


 "Ktoś taki jak ty mógłby naprawdę wyprowadzić mnie na prostą. Przy tobie czuję, że mógłbym do czegoś dojść. Marion niemalże westchnęła, Naprawdę tak myślisz Harry? Naprawdę uważasz, że mogłabym być dla ciebie natchnieniem? Harry spojrzał jej w oczy, potem na jej twarz i delikatnie prześlizgnął palcem po jej policzku i po krawędzi nosa, uśmiechając się i patrząc z niezwykłą miękkością i czułością, Mogłabyś naprawdę nadać sens mojemu życiu.
(...)
Harry wtulił się w kąt i zerkał od czasu do czasu na świat zza szyby i na Marion, usiłując ustalić jaką strategię ma zastosować i jak powinien wyglądać i mówić i co powiedzieć i co powinien odczuwać. Kurwa, czuł ulgę. Jechali zgarnąć towar bez konieczności łażenia po zimnych jak dupa Eskimosa ulicach... A jednak coś mu to nie leżało. Nie podobała mu się myśl o Marion robiącej dobrze temu gościowi. Pierdolić to, wielka sprawa. Przecież to nie pierwszy facet, z którym to zrobi. (...) Czuła dotyk Harry/ego i zastanawiała się czy powinna teraz coś powiedzieć. Czy powinna coś czuć w stosunku do niego? Powinna mu współczuć? Sobie samej? Czy miała czegoś żałować??? Tliło się w niej jakieś poczucie żalu, ale nie miało to nic wspólnego z jazdą do Wielkiego Tima. Przez chwilę zastanawiała się co mogło się kryć za tymi uczuciami, ale nie drążyła tego tematu więc problem zniknął, a ją ogarnęło uczucie silnego niepokoju i jeszcze silniejsze przeczucie przyszłego bezpieczeństwa."*



Wszystko zmienia się tak szybko. Niczemu nie można ufać. Żadne obietnice nie są prawdziwe.
Wszyscy na końcu umieramy.


* "Requiem dla snu" Hubert Selby Jr