20110118

let it burn

nastrój: pusty
słucham: "Fall" Slipknot


Gorset uciska żebra. To nie boli albo jestem masochistką. Przyjemna tortura. Zwiąż mocniej.
Cisza. Szarość. Chłód.
Dlaczego tu jesteś?
Ona nie wie dlaczego to się z nią dzieje.
Kiedy nic nie czuje wszystko jest snem i nic nie jest. Nie śpi i nie budzi się. Myśl o śmierci ma tę samą wartość, co myśl o kolejnej kawie. Wszystko robi mechanicznie. Wszystko jest tak samo przeźroczyste i papierowe.
Więc kiedy znajdzie już coś, co ma choć cień szansy by być prawdziwe trzyma się tego i stara się to zmaterializować, nawet jeśli jest tak samo kłamliwe jak reszta. I kiedy zdaje sobie sprawę z oszustwa znów powraca otępienie. Znów nic nie czuje, choć stara się przypomnieć sobie jakiekolwiek uczucie i utrzymać to wspomnienie i żyć nim. I im bardziej zaciska się wokół tej imitacji rzeczywistości, tym bardzie to się wymyka i ona jest jeszcze bardziej pusta i nic nie warta. I znowu kłamie, i ma nadzieję, że fałsz stanie się prawdą.
Więc uśmiecha się i śmieje, i wszyscy myślą, że jest szczęśliwa, i wmawia sobie, że mają rację.


 "Ktoś taki jak ty mógłby naprawdę wyprowadzić mnie na prostą. Przy tobie czuję, że mógłbym do czegoś dojść. Marion niemalże westchnęła, Naprawdę tak myślisz Harry? Naprawdę uważasz, że mogłabym być dla ciebie natchnieniem? Harry spojrzał jej w oczy, potem na jej twarz i delikatnie prześlizgnął palcem po jej policzku i po krawędzi nosa, uśmiechając się i patrząc z niezwykłą miękkością i czułością, Mogłabyś naprawdę nadać sens mojemu życiu.
(...)
Harry wtulił się w kąt i zerkał od czasu do czasu na świat zza szyby i na Marion, usiłując ustalić jaką strategię ma zastosować i jak powinien wyglądać i mówić i co powiedzieć i co powinien odczuwać. Kurwa, czuł ulgę. Jechali zgarnąć towar bez konieczności łażenia po zimnych jak dupa Eskimosa ulicach... A jednak coś mu to nie leżało. Nie podobała mu się myśl o Marion robiącej dobrze temu gościowi. Pierdolić to, wielka sprawa. Przecież to nie pierwszy facet, z którym to zrobi. (...) Czuła dotyk Harry/ego i zastanawiała się czy powinna teraz coś powiedzieć. Czy powinna coś czuć w stosunku do niego? Powinna mu współczuć? Sobie samej? Czy miała czegoś żałować??? Tliło się w niej jakieś poczucie żalu, ale nie miało to nic wspólnego z jazdą do Wielkiego Tima. Przez chwilę zastanawiała się co mogło się kryć za tymi uczuciami, ale nie drążyła tego tematu więc problem zniknął, a ją ogarnęło uczucie silnego niepokoju i jeszcze silniejsze przeczucie przyszłego bezpieczeństwa."*



Wszystko zmienia się tak szybko. Niczemu nie można ufać. Żadne obietnice nie są prawdziwe.
Wszyscy na końcu umieramy.


* "Requiem dla snu" Hubert Selby Jr

1 komentarz:

  1. dlaczego cię tu nie ma?
    Niczemu nie można ufać. Żadne obietnice nie są prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń